
wtorek, 23 kwietnia 2013
Wyzwalaczy ciąg dalszy.
Kolejny wyzwalacz mnie dopadł.
To wszystko dzieje się chyba po to,żebym sobie uświadomiła,że wciąż
jestem w ''grupie ryzyka''. WYSOKIEGO.
W tym tygodniu przyszło mi pracować z dziewczyną, z którą
od dłuższego czasu nie miałam bliższego kontaktu.
Mieszkałam z nią i jej szwagrem w jednym domu, zanim moja
rodzina do mnie dołączyła.
Było to jakieś trzy lata temu.
Mieszkaliśmy ze sobą tylko około 4 miesięcy, ale to były bardzo
imprezowe miesiące...
Miesiące mojego stoczenia się w UK.
Kiedy wczoraj się z nią spotkałam, kiedy wypowiedziała kilka
pierwszych zdań, pomyślałam:
''Jeeeessssuuu, jej głos przypomina mi to całe gówno''
Starałam się to ogarnąć.
Myślałam o tym jak mi dobrze teraz, ale i tak w głowie
przesuwały się, mimo mojej woli ,obrazki z przeszłości.
Nie było to przyjemne.
Powodowało skurcze żołądka i dobrze znane poczucie winy oraz
smutek. Niewyobrażalny.
Podobny do tego, jaki czułam po przepiciu kiedy budziłam się
niby jeszcze pijana, ale już na tyle trzeźwa,żeby dotarło do mnie,że
znowu nie pamiętam wczorajszego wieczoru...
To wszystko zmieniało się jak w kalejdoskopie.
Z boku patrząc , było to jak walka mnie ze mną :))
Z jednej strony alkoholiczka z paskudną przeszłością, a z drugiej szczęśliwa
Ewelina z jasnym życiorysem od kilkunastu miesięcy....
Po dwóch może trzech godzinach jej głos nie działał już tak
intensywnie i skupiłam się na pracy.
Dziś było dużo lepiej, żadnych skojarzeń w związku z barwą jej głosu.
Za to zdarzyło się coś, czego w sumie się spodziewałam...
Dziewczyna wspomniała przeszłość:
''Wiesz Ewelina, ostatnio gadałam ze szwagrem, że
z Tobą to nam się super mieszkało.
I nigdy się nie nudziliśmy , nie?
No i te wypady weekendowe...
Fajnie było...''
ONA mówiła, a ja się czułam jak sparaliżowana.
Uśmiechałam się do niej, potwierdziłam,że faktycznie
było zajebiście ( mówienie jej ,że to był mój najbardziej pijacki
czas i,że nie wspominam go za różowo , nie miało sensu), ale w środku...
MASAKRA!
Przez sekundę miałam ochotę się napić!
Wspomnienia wróciły. Moje najbardziej gówniane zachowania
stanęły mi przed oczami.
Ależ ból...
A co mnie najbardziej zaskoczyło? Myśl,że takie pijackie życie
miało swoje plusy.
Bo miało!
Miałam kompletnie w dupie co mówią czy myślą o mnie inni ludzie.
Robiłam rzeczy, których NIGDY nie zrobiłabym na trzeźwo...
Dawało to pewnego rodzaju ''wolność''.
Co prawda musiałam to przypłacić depresją, chęcią pozbawienia się życia
czy innymi dolegliwościami.
Ale na te wszystkie dolegliwości miałam przecież cudowny środek
leczący...
Wszystko mieszało się dziś po raz kolejny: spokój ze strachem,
ochota na alkohol z obrzydzeniem do niego,
miłe wspomnienia z tymi najohydniejszymi...
Kolejne paskudne doświadczenie za mną.
Od dłuższego czasu moje życie jest takie czyste i jasne...
Nie rozmyślam nad przeszłością. Wydawało mi się,że już się
z nią pogodziłam.
Chyba jednak nie do końca, skoro taka pierdoła jak
znajoma z przeszłości, wywołała we mnie takie emocje...
No nic.
Póki co, nadal jestem trzeźwa.
I bardzo mnie to cieszy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz