środa, 17 kwietnia 2013

Bigos i zapach wiosny...

 
Przedwczoraj wieczorem przyrządzałam bigos.
 To zajęcie kojarzy mi się z piciem...
Kiedyś dłuższe siedzenie w kuchni oznaczało popijanie zimnego piwka.
W końcu tak duszno i ciepło w tej kuchni...

Wczoraj pięknie świeciło słonko, pogoda bardzo przyjemna.
Wyszłam do ogródka na moment i znów to skojarzenie.
Zapach wiosny kojarzy mi się z piciem...
Grillowanie, przesiadywanie w ogródku-picie.

Zeszłej wiosny mocniej przeżywałam pierwsze promienie słońca.
Wspomnienia pijaństwa były bardziej wyraźne i bardziej bolały.
Tym razem jest spokojniej, ale po raz kolejny okazało się ,że
nie da się ot tak, zapomnieć o alkoholizmie.

Wspomnienie picia dopada mnie w najmniej oczekiwanych momentach.
Nie oznacza to,że CHCĘ sie napić.
Ale ...muszę uważać.

Będąc w Polsce na tym nieszczęsnym urlopie, też myślałam 
o alkoholu.
Wróciłam do Anglii z przekonaniem,że gdybym tam została dłużej, to 
nie wiem czy wróciłabym trzeźwa.

Wydaje mi się,że tak dłuuuugo już jestem trzeźwa, tak ładnie 
mi to idzie,że pokusy to już na mnie nie czyhają.
Nieprawda.
Może rzadziej, może ochota na picie nie daje mi się tak mocno
jak kiedyś,we znaki, ale JEST. BYWA.

Policzyłam szybko- mija 19-sty miesiąc mojej trzeźwości.
Co to jest?
Jakieś półtora roku.
To początek drogi, muszę o tym pamiętać.
I to drogi, której końca nie widać.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz