niedziela, 23 grudnia 2012

Raz NA ,a raz POD :)



                           Ostatni tydzien spedzilam na hustawce. Nastrojow.
To  bylo meczace. Jednego dnia bylam smutna, przygnebiona, kolejnego-radosna,
a jeszcze nastepnego-poddenerwowana i wkurzona na wszystko i wszystkich...
To nie hustawka, a karuzela wrecz!

Bywalo, ze odzywala sie stara, dobrze znana ochota na alkohol.
Oczywiscie poradzilam sobie i nie napilam sie. Choc...Nie wiem czy to takie oczywiste...
 
Zrobilam sie tez bardzo roztargniona...Musze nad tym panowac bo
szczegolnie odbija sie to na prowadzeniu samochodu.
 
Moj ukochany S. znosi, poki co-cierpliwie, moje humory i ''czepianie sie''.
Czasem zastanawiam sie jak dlugo jeszcze tak bedzie?
Jego cierpliwosc do mnie jest zadziwiajaca.

Teraz siedze sobie i robie bilans ostatniego tygodnia.
Okazuje sie,ze byl calkiem niezly i raczej oceniam go pozytywnie, mimo wszystko.


Starszy syn mial maly wypadek w domu-rozwalil palec wskazujacy prawej reki
blenderem.
Cala akcja kosztowala mnie spoooro nerwow. Jednak okazalo sie, ze
rana goi sie jak na psie :) Uff...

Mlodszy, bedac ze mna dwa dni temu w centrum miasta stwierdzil,ze
jest szczesliwy i bardzo sie cieszy,ze ma taka rodzine jaka ma i ,ze kocha (!!!)
nasze zycie. Alez mnie ucieszyl tym wyznaniem :)

Po kilku latach milczenia,odezwala sie do mnie najstarsza siostra...
Co z tego wyniknie-zobaczymy.


Wczoraj mialam okazje pomoc kolezance.
A.  jest samotna mama dwojki  dzieci.
 Nie ma samochodu, wiec ciezko jej ogarnac wszystko.
Rano pojechalam z nia do ''polskiego sklepu'',w sasiednim
miescie.
Jakies pol godziny po powrocie zadzwonila do mnie...
Pech: zepsula sie jej kuchenka...Przed samymi swietami.
Mimo,ze miala kase na nowa, nielatwo jest zamowic dostawe
 piecyka na JUZ.
W dodatku miala gotowke, a zamawiajac przez internet
 (bo tym sie to skonczylo po wizycie w kilku sklepach)
gotowka placic sie nie da...
Niezle zamieszanie.
W kazdym razie pomoglismy jej z S. na tyle, na ile umielismy.
Dzieki tej sytuacji dotarlo do mnie, ze bycie samotna kobieta,
mama dwojki nieduzych dzieci, jest conajmniej...nielatwe.
Wracajac z jednego ze sklepow, A. rozplakala sie.

Mysle, ze Ona bardzo sie stara byc dzielna, ale
ma juz dosyc. Wszystkie problemy musi rozwiazywac sama.
Jasne, moze liczyc na mnie na przyklad, ale to nie to samo co
miec kochajacego i ukochanego MEZCZYZNE obok...

Najprzyjemniejsza rzecz, ktora mnie spotkala w tym tygodniu to
rozmowa z Mama mojego kochanego S.
Rozmawialam z Nia chyba z 1.5 godziny przez telefon.
Nie byla to nasza pierwsza rozmowa, ale pierwsza TAKA- na pewno.
Nie mam swoich rodzicow. Oboje nie zyja. 
Pewnie dlatego tak lgne do Jego Mamy.
Poza tym to wspaniala kobieta.
Teraz wiem po kim S. ma tyle dobroci w sobie :)

Dooobrze mi...Mam wspaniale zycie.
Przede wszystkim, mam trzech cudownych mezczyzn obok : dwoch synow i S.

:)
 
Klopoty tez sie zdarzaja, jasne.
Ale ZYCIE takie wlasnie jest: ''Raz na wozie, raz pod wozem''.



WESOLYCH SWIAT!









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz