B. była przez swoich rodziców szczególnie traktowanym dzieckiem spośród całej trójki.
Być może miało to związek z jej delikatną urodą, spokojnym i cichym charakterem albo z tym,że często moczyła się w nocy. Z tego co wiem, to nocne siusianie trwało to aż do 14 roku jej życia. Co tym bardziej świadczyło o jej kruchej psychice i delikatnej osobowości.
Jako osiemnastoletnia panienka, wciąż niepaląca , niepijąca i niesprawiająca kłopotów swoim rodzicom, poznała swojego przyszłego męża.
Przystojnego, grzecznego, również niesprawiającego żadnych kłopotów wychowawczych swojej matce -P.
Większość życia B. wyglądało z zewnątrz wręcz idealnie.
Co prawda nie skończyła szkoły (nie z własnej winy) jednak miała ukończony kurs maszynopisania i w wieku 18 lat miała już stałą, dobrze płatną posadkę w dużym zakładzie pracy. Ludzie ją lubili,a ciotki dawały za przykład swoim dzieciom.
Wszystko układało się tak, jak powinno: związek z P. trwał dwa lata, po czym nastąpiły oficjalne zaręczyny , wkrótce po nich ślub , idealne wesele i wspaniała podróż poślubna.
Niedługo potem urodziło im się dziecko i sielanka trwała.
Oboje mieli pracę, nie narzekali na brak pieniędzy a urlop zawsze spędzali wyjeżdżając z przyjaciółmi. Ideał rodziny podawany innym za przykład.
Mąż traktował B. z należnym jej szacunkiem, ,zawsze zwracał się do niej używając zdrobnienia od jej imienia i nawet kiedy przebywali w szerszym gronie osób , gdzie nie brakowało atrakcyjnych kobiet, P. nigdy nie zwrócił na żadną z nich swojej uwagi.
Tak minęła dekada.
- Ewelinko, proszę cię, spotkajmy się. Ale teraz! Proszę...- B. prawie zanosiła się od płaczu, kiedy do mnie zadzwoniła.
-Co się dzieje? Kotku? Dobrze, już idę , ale gdzie się spotkamy? Do Ciebie mam przyjść?
-Nie, tylko nie do mnie. W ''Aurex'' za pół godziny, dobrze?- nadal płakała.
Wystraszona dotarłam na miejsce po piętnastu minutach, a Ona już tam była.
Do dziś nie wiem jakim cudem dotarła tam przede mną.
Po chwili już wiedziałam co się stało.
Jej ukochany , grzeczny, ułożony, zawsze poprawnie zachowujący się mąż, został przez nią przyłapany na całowaniu się i obściskiwaniu z żoną jego brata.
P. nie miał pojęcia,że żona go widziała. A cała sytuacja wyglądała tak:
B. i P. zaprosili do siebie brata P. z żoną na sobotnią , grzeczną popijawkę.
Nie było jednak tak bardzo grzecznie, brat P. zasnął na podłodze i nie dało się go zbudzić, a i B. też miała już nieźle w czubie.
P. i żonie jego brata wciąż było mało i chcieli się ''dopić'' więc B. poszła się położyć do pokoju dziecinnego. Coś jednak nie dawało jej spokoju i jakoś udało jej się podpatrywać ''dopijanie się'' męża ze szwagierką.
Ciąg dalszy już znacie.
B. nie zareagowała awanturą, ale bardzo przytomnie, jak na swój stan, udała,że wychodzi zaspana z pokoju do wc.
To zniechęciło jej męża do dalszego baraszkowania z nieswoją żoną, ale B. zdając mi relację z tego wieczoru, stwierdziła stanowczo,że jest pewną iż zakończyłoby się to
czymś więcej ,gdyby nie wyszła z tego nieszczęsnego pokoju. Aby mnie przekonać dodała:
-Znam swojego męża i wiem jak wygląda , kiedy jest naprawdę podniecony.
No tak...
To był początek końca ich małżeństwa.
Niby wszystko sobie wyjaśnili .
P. przeprosił i przyznał,że zainteresowanie innej kobiety mile łechtało jego próżność.
B. mu wybaczyła i wszystko przycichło. Jednak co jakiś czas obrywali rykoszetem tamtych wydarzeń.
B. starała się , przynajmniej początkowo, ratować małżeństwo.
Zmieniła swój styl ubierania się na bardziej wyzywający, zaczęła ćwiczyć, schudła sądząc ,że tym sposobem mąż znów będzie miał ochotę na sex tylko z nią.
P. jednak skwitował jej nową bieliznę i starania krótkim:
-Ostatnio wyglądasz jak dziwka-co ją załamało.
Porzuciła starania, przytyła, zaczęła się ubierać jak własna matka i gotować wymyślne obiadki myśląc, że tego właśnie trzeba mężowi- typowej kury domowej, której szczytem
możliwości jest schabowy na obiad i sex przy zgaszonym świetle.
Niestety. P. stwierdził, że się zapuściła , a podczas jednej z niewielu upojnych nocy P. chwycił żonę za fałdę tłuszczu na brzuchu i śmiejąc się powiedział: ''A co to takie ci tu urosło?'' Na co B. zareagowała ucieczką do łazienki i przepłakała tam resztę nocy, ku zdziwieniu męża...
B. opowiadała mi o wszystkim na bieżąco. Płakała za każdym razem i mówiła,że nie potrafi przestać go kochać. Robi wszystko,żeby było dobrze, żeby mu się podobać,a jest
co raz gorzej.
Takich sytuacji jak te opisane powyżej było kilkanaście.
W końcu doradziłam jej,że ma się rozwieźć. Nie zdecydowała się na takie rozwiązanie więc doradziłam jej ,żeby zajęła się sobą. Niech po prostu żyje obok męża, robi to , co sprawia jej przyjemność i tyle. Niczego innego nie potrafiłam wymyślić. Skoro jej babskie sztuczki na niego nie działały, a rozwód nie wchodził w rachubę.
Tak mijały lata.
Byłam już w Anglii, kiedy B. napisała mi,że wreszcie posłuchała mojej rady i zajęła się sobą.
-Super! -pomyślałam.
Okazało się,że ''zajęcie się sobą'' oznaczało ,że B. ma kochanka.
Najlepszego kumpla własnego męża.
Tłumaczyła mi,że wreszcie czuje się akceptowana taką , jaka jest. Podoba się swojemu kochankowi ,który docenia jej figurę, chwali bieliznę i lubi się z nią kochać, a nie tak jak mąż...
Problem w tym,że kumpel wygadał wszystko P.
P. wybaczył żonie i do dziś dnia są ze sobą.
B. żyje sobie a P. sobie. Życie P. to :praca, dom, praca, dom. Życie B. to: praca, kochanek, impreza. Do domu wpada kiedy męża w nim nie ma. Korzysta z prysznica, pralki i wraca do pracy, imprez i zmieniających się dość często kochanków.
To kolejna prawdziwa historia. Pokazuje nam do czego może doprowadzić usilne poszukiwanie potwierdzenia własnej atrakcyjności.
Sęk w tym,że żadna znajomość , żaden związek i żadne słowa nam nie pomogą.
Przez moment, kiedy ktoś nas pochwali możemy się poczuć wspaniale, ale nie będzie to trwać wiecznie. Dlatego wciąż będziemy szukać słów uznania. Utkniemy w tym kręgu dopóki nie zrozumiemy,że wygląd zewnętrzny nie jest najważniejszy.
Im uboższe jest nasze życie wewnętrzne tym mocniej skupiamy się na walorach zewnętrznych. Swoich i cudzych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz