
poniedziałek, 21 stycznia 2013
JA
Dzieja sie ze mna dziwne rzeczy...Spodziewalam sie tego, czekalam wrecz...
A teraz , kiedy to wszystko sie dzieje, czuje niepokoj wymieszany z podekscytowaniem.
Moja podroz w glab siebie zaczela sie jakies poltora roku temu i wciaz trwa.
Poznawanie swoich lekow, radosci, marzen,umiejetnosci...
Niezaprzeczalnie ma to wszystko podloze duchowe, zeby nie uzyc slowa: religijne.
Moja wiara zaczela sie od katolicyzmu: MOCNO wierzylam w Boga takiego, jakiego
bylo mi dane poznac jako dziecko...
Pozniej Jezus stal sie dla mnie kims wyjatkowym.
Nastepnie wszystko w co wierzylam leglo w gruzach, aby odrodzila sie NIENAZWANA,
niesklasyfikowana jak dotychczas przeze mnie ,wiara -silniejsza i prawdziwsza niz kiedykolwiek.
Nie potrafie opisac na czym dokladnie ta moja wiara polega, ale generalnie na tym, ze
wszyscy jestesmy czastkami jakiejs calosci-energii, boskiej energii czy czegos takiego.
Niewazne.
Wazne jest to, ze miewam takie stany, ktorych sama nie potrafie nazwac, a ktore wprowadzaja mnie w niemozliwy do opisania spokoj i euforie zarazem.
Nie traktuje juz tego bloga jako swojej recepty na spokoj. Raczej jako swooistego
rodzaju pamietnik.
Mam wrazenie, ze te wszystkie zapiski kiedys moga mi sie przydac.
A moze ta ogromna potrzeba spisywania tego wszystkiego ma jakis glebszy cel?
Moze...
Dowiem sie pewnie.
Tak, jak dowiedzialam sie, ze dzieki temu poznalam S.
Choc nie bylo moim zamiarem znalezienie milosci , kiedy zaczynalam pisac.
Tak czy inaczej dzieja sie dziwne rzeczy...
Opisac ich nie potrafie.
Wczoraj napisalam,ze zle sie czuje ze swoimi ''humorami'', dzis swiadomie
jestem pogodzona ze soba w stu procentach!
Przyszlo to calkiem naturalnie tak, jak nie tak dawno, wybaczenie ludziom,ktorzy jakos mnie w zyciu skrzywdzili...
Dzis tez mam wrazenie,ze przekroczylam kolejny prog.
Przeszlam poziom wyzej.
Nie wiem czy ktokolwiek, cokolwiek z tego zrozumie.
Wazne jednak jest to,ze ja poprostu musze to pisac.
To pisanie dzis jest inne niz wszystkie poprzednie wpisy.
Jest bardzo osobiste i wychodzi z samego srodka mnie.
Caly dzisiejszy dzien spedzilam jak w jakims letargu.
Wszystkie skrawki wiedzy na temat tego czym jest moja wiara, czym lub kim
jestem JA, zaczela ukladac sie w sensowna calosc.
A nie przeczytalam dzis NIC, co mogloby wplynac na moja podswiadomosc...
Dzien spedzilam aktywnie poza domem, a i w domu mialam pare zajec.
Ale...To wszystko robilo moje cialo.
JA bylam poza tym wszystkim.
Lepiej tego nie potrafie opisac.
No nic, nie odbija mi. Tego jestem pewna.
Ja chyba przechodze jakas niesamowicie przyjemna transformacje!
Duchowa, jak sadze.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz