
poniedziałek, 26 marca 2012
Bez tytulu
To byla ciezka noc.
A nienajlepszy poranek trwa.
Myslalam,ze placz mnie troche oczysci, jednak sie mylilam.
Wszystko zaczelo sie od tego,ze pierwszy raz od bardzo dawna
wyszlam z domu z przyjaciolkami.
Pojechalysmy wczoraj poznym popoludniem na kawe ,do centrum miasta.
Bardzo sie wszystkie ucieszylysmy na to male wyjscie.
Rzadko udaje nam spotkac prywatnie ,we cztery.
Bylo bardzo milo.
Dziewczyny nie mialy ochoty na alkohol, co bardzo mnie ucieszylo.
Czuje sie bezpieczniej w niepijacym towarzystwie.
W trakcie rozmowy dziewczyny zaczely wspominac
jak to sie upijaly kiedy mialy po kilkanascie lat.
Co narozrabialy, jak spedzaly wtedy czas...i takie tam.
Bylo milo, nawet nie przeszkadzal mi ten temat specjalnie.
Posmialysmy sie.
Nawet wtracilam jedna swoja historyjke.
Na koniec umowilysmy sie , ze dzis wszystkie wpadna do mnie.
Mam najwiecej miejsca w domu , a chcemy urzadzic karaoke.
SUPER.
Z tym,ze najmlodsza z przyjaciolek, nie majaca
zielonego pojecia o tym na czym dokladnie polega moja choroba, wpadla
na pomysl ''zrobienia flaszki'' przed spiewami.
No, a juz przynajmniej piwa...
Siedzialam z nimi, ale na moment myslami bylam daleko.
Wyobrazilam sobie je pijace w moim domu. Rozbolal mnie zoladek ze strachu.
Nawet nie chodzi o to, ze bede miala ochote sie napic, bo pewnie tak by nie bylo...
Chodzi o caly klimat.
Nie lubie pijanego czy podchmielonego towarzystwa.
Meczy mnie.
Moze mi to minie, ale teraz bardzo takie spotkania odchorowuje.
Po krotkim namysle powiedzialam :
''Dziewczyny, jak chcecie sie napic, to napijcie sie przed przyjsciem do mnie.''
Dwie starsze przyjaciolki domyslily sie w czym problem i jedna z nich powiedziala, ze
ona nie musi pic i, ze obejdzie sie bez procentow.
Jednak najmlodsza, mowi: A PRZYNAJMNIEJ piwko mozemy przyniesc?
Bylam na nia zla!
Ale tylko przez moment. Wiem,ze ona poprostu nie wie na czym
polega alkoholizm. Jest duzo mlodsza od nas i czasem troszke...nietaktowna.
Odpowiedzialam,ze jesli koniecznie musi... to juz trudno, niech sobie przyniesie, ale
wolalabym zeby jednak nie.
Jesssuuuu. Jak ciezko sie z nia gadalo!
Ja jedno-ona drugie.
Jak ciele.
Mowisz jej : NIE, a ona dalej swoje!
W koncu wracajac do domu, na parkingu, gdzie sie rozstawalysmy
powiedzialam patrzac tylko na nia, choc bylysmy tam we trzy:
'' Sluchajcie, nie jestem jeszcze gotowa na to,zeby w moim domu
byl alkohol.
Ostatnio, kiedy przebywalam w towarzystwie pijacych, odchorowalam to.
Tak to dziala... Mimo, ze nie chce sie napic, moj organizm reaguje
inaczej.
Mam zle sny, albo nie moge spac...No i rano mam kaca mimo, ze nie pilam...
Nie chce tak sie czuc. Chce sobie przyjemnie z Wami spedzic czas.''
Starsza powiedziala, ze spoko, ona i tak nie chce pic.
A najmlodsza rozesmiala sie na moment. Glupiutka jest jeszcze...
Koniec koncow alkoholu w moim domu nie bedzie.
Z jednej strony bylam z siebie zadowolona, ze jasno i szczerze powiedzialam
w czym rzecz.
Jednak w srodku... Bylo mi zle.
Czulam sie, jakbym odbierala bliskim mi osobom mozliwosc dobrej zabawy...
Chyba poczulam strach.
Boje sie, ze z czasem te dziewczyny odsuna sie ode mnie, bo bede dla nich
poprostu...NUDNA.
Nie pije, nie chce nawet im pozwolic sie napic, nie laze na imprezy gdzie jest alkohol...Nudziara.
Wiem, jesli sie odsuna to trudno, najwyzej
okaze sie ,ze jednak nie byly moimi przyjaciolkami.
Ale rozum swoje, a serce swoje...
Odchorowalam te cala sytuacje noca.
Snilo mi sie ,ze usiluje spac, kompletnie pijana.
Kreci mi sie w glowie, otwieram oczy, zeby zaczepic wzrok
na jakims stalym punkcie.
Widze, ze jestem w swojej sypialni.
Znow zamykam oczy i znow kreci mi sie w glowie i znow je otwieram...
I mysle: po cholere ja pilam, co teraz???
Czy mam juz pic na umor, a moze to sie zdarzylo tylko raz?
W koncu w tym snie pomyslalam, ze moze to tylko sen?
Probowalam sie obudzic.
I we snie sie obudzilam. PIJANA. I zalamana swoim stanem.
To byl kurewsko realny sen.
Wszystko dzialo sie w terazniejszosci.
Kiedy otwieralam oczy we snie, widzialam swoja
sypialnie w idealnie takim samym stanie, w jakim rzeczywiscie jest dzisiaj.
Lacznie z praniem, ktore lezy na komodzie i czeka, az je powiesze w szafie...
Wszystkie szczegoly!
Masakra.
Dzis jest mi zle ze swoja choroba.
Czemu akurat ja?!
Nie moge sobie byc ''normalna''?!
Nie moglam sie urodzic jakas inna?!
Tak dzis czuje, a z drugiej strony ...
Przepraszam Boga, za to glupie myslenie.
Przeciez mam cudowne zycie...
I w dodatku trzezwe...
Zle mi dzis z tym wszystkim...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz