Wstałam właśnie, zrobiłam sobie kawę i rozkminiam. To jeden z tych dni kiedy wszystko kłębi mi się w głowie i czas to poukładać.
Do porządkowania myśli świetnie nadaje się ten blog. Wszyscy doskonale wiemy, że blog o powrocie do trzeźwości przestał być blogiem o trzeźwieniu, a stał się moim pamiętnikiem.
Mam dziś takie wrażenie, mam nadzieję, że to tylko przejściowe, że coś to moje życie nie do końca wygląda tak, jak bym chciała.
Starszy Syn z Rodzinką w Polsce. Przyjaciółka bliska mi jak siostra w Polsce. A ja z młodszym Synem i "prawie mężem" tutaj. Plus pies.
Nie podoba mi się to. My wszyscy powinniśmy być blisko siebie. Wspierać się , cieszyć się , żyć. Być RAZEM.
Czas ucieka,a my ten cenny, dany nam czas spędzamy osobno.
Moja Wnusia rośnie daleko ode mnie. Ma we mnie kochającą Babcię, która dałaby jej ogrom miłości i zapewne mnóstwo wspaniałych wspomnień. Ale nie da. Na odległość nie ma takiej możliwości.
To Syn podjął decyzję o powrocie do kraju. Ale to nie umniejsza mojej tęsknoty.
Czasem mam ochotę rzucić wszystko i polecieć do Polski. Póki jeszcze jestem na tyle młoda i silna, żeby znaleźć tam pracę i ustawić się na nowo. Z drugiej strony Polska mnie przeraża. Nie polityka, nie służba zdrowia czy inne problematyczne sprawy. Boję się powrotu do Polski jako do całokształtu moich doświadczeń.
W Anglii jestem na uboczu. Nie spędzam prywatnie czasu z Anglikami. Jeśli już, to bardzo rzadko. W pracy trzymam się z daleka od plotek, knucia i obrabiania tyłków. Mogę taka być. Czy w Polsce też bym tak mogła?
Wyjazd do Polski wiązałby się z porzuceniem wszystkiego, czego się tu dorobiłam. Ale to tylko materialne dobra, nic nie warte. Zostawiłabym tu też młodszego Syna, który nie widzi siebie na stałe w Polsce, partnera oraz psa.
Będąc tutaj tęsknię za tymi, których mam w Polsce. Będąc w Polsce tęskniłabym za tymi, których zostawiłabym w Anglii.
Na co dzień staram się o tym nie myśleć. Nie rozważać powrotu itd. Teraz jednak mamy szczególny czas - covidowy. Niczego nie mogę zaplanować. Nie wiem kiedy polecę do Polski. Nie wiem kiedy znowu zobaczę mojego Syna, jego fajną żonkę i ich Córunię. To jest dołujące. Pewnie stąd te poranne rozkminy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz