
środa, 30 stycznia 2019
Monotonia zabija w nas życie.
Chciałabym żyć spokojnie.
Ciągle to powtarzam. Jednak z czasem, im jestem
starsza, tym drobniejsze rzeczy budzą mój lęk.
Może moja głowa jest już tak zmęczona tymi wszystkimi wieloletnimi doświadczeniami , że zwyczajnie odmawia współpracy? Każda błaha
rzecz do załatwienia, to jakaś kara dla mnie. Naprawdę.
Nie jest ze mną dobrze. Częściej miewam złe dni
niż dobre. Zmuszam się do normalnego funkcjonowania. Przechodzi mi przez myśl, że być
może to nawrót depresji . Objawy mam podobne.
Nie wiem.
Może to tylko jakiś zwyczajny kryzys?
Przecież nie każdy gorszy czas to depresja.
Czy jest możliwość, że jeszcze kiedyś będę się czuła
beztrosko szczęśliwa przez dłuższy czas?
Moje życie od kilku lat to ciągła karuzela. Góra-dół.
Góra-dół.
Cieszę się nawet z tych pojedynczych, SPOKOJNYCH dni. Szkoda , że jest ich co raz mniej.
Jeśli nawet nie są niespokojne, to często są nijakie.
Bez smaku, barwy i celu.
Staram się jakoś w tym odnaleźć. Może czas na jakieś nowe wyzwania? Nowe hobby? Może czas na zmiany?
piątek, 11 stycznia 2019
CZĘŚĆ DRUGA oby nieostatnia
Przechodzę właśnie do kolejnego etapu swojego życia. Staję się mamą dorosłego człowieka, który zaczyna swoje samodzielne życie.
Teraz dopiero, kiedy mój syn się zaręczył i wyprowadza się ze swoją ukochaną zrozumiałam, że to koniec.
Koniec bycia najważniejszą kobietą w Jego życiu.
Uczucia mam mieszane, niektórych nawet nie potrafię nazwać.
Radość, strach, ekscytacja, smutek, duma, lęk.
To wszystko miesza się ze sobą i powoduje u mnie dziwny, nieznany dotąd stan umysłu.
Taka kolej rzeczy. Dzieci są z nami tylko przez jakąś część naszego życia.
Tylko, że ich samodzielność zawsze wydawała mi się bardzo odległa,a tu proszę.
23 lata minęły jak jeden dzień.
Tak bardzo chciałabym uchronić syna przed całym złem tego świata.
Nie mogłam tego zrobić przez te wszystkie lata, kiedy był przy mnie, a co dopiero teraz...
Uczę się jak być mamą dorosłego mężczyzny i jak być dobrą ,przyszłą (być może) teściową.
To trudne bo Syna kocham tak samo mocno, jak dotąd.
Nic się nie zmieniło.
Tylko na czułości nie pozwalam sobie tak często. Chyba by go moja wylewność
irytowała.
Jego Wybrankę bardzo lubię bo mój Syn ją kocha.
Chcę być dla niej drugą mamą bo to ważne, żeby młodzi mieli wsparcie
rodziców.
Wszystko byłoby prostsze gdyby dzieci robiły to, co rodzice im doradzają 🤣😁.
Niestety. Dorosłe dzieci mają swój plan na życie i podejmują własne decyzje , których konsekwencje też będą ponosić same.
Jakikolwiek by one nie były.
W teorii bycie mamą dorosłych dzieci i bycie teściową jest bardzo
proste. Wystarczy być pomocną kiedy nas potrzebują i nie wtrącać się w ich życie. Ha! Tylko praktyka już taka prosta nie jest.
No nic. Przyzwyczaję się.
Muszę.
Postaram się nie rozczarować moich dzieci.
To początek drugiej części mojego życia. Tak to widzę.
Pamiętam doskonale siebie wyprowadzającą się z domu rodzinnego.
Jakby to było wczoraj.
A teraz mój Syn się wyprowadza.
Życie nie biegnie szybko . Życie pędzi z prędkością światła.
Przerażające.
Subskrybuj:
Posty (Atom)