środa, 29 listopada 2017

CZYM SIĘ MARTWIĆ ?




                     Ostatnich 12 miesięcy żyłam w stresie. Brak pieniędzy dawał mi popalić.
Przeprowadzka doszczętnie wypłukała nas z kasy .
Dziś okazało się, że rozmyślanie na temat wydatków mogę już sobie darować. Wszystko wraca do normy. Wreszcie.
No i nad czym ja będę teraz ubolewać? Powód do zmartwień znika więc muszę sobie znaleźć zajęcie zastępcze.
Nie wiem czy to śmieszne czy smutne, że pierwszą myślą po odzyskaniu umiarkowanej niezależności finansowej nie było " ufff ".
Raczej zaczęłam się martwić na zapas i rozmyślać czy ja czasem o czymś nie zapomniałam co jest jeszcze do opłacenia?
    Zbyt mało czasu poświęcam sobie.
Mało czasu spędzam ze sobą.
Zbyt mało.
Mamy tego efekt. Zamartwianie się na zapas i wyszukiwanie powodów do zmartwień to jakiś mój stary, pijacki nawyk.
Wylazł teraz bo nie przebywam sama.
Nie rozwijam się. A może nawet cofnęłam się w rozwoju osobistym.
Poświęciłam się wiciu nowego gniazdka, tworzeniu domu, nowego miejsca na ziemi, a zapomniałam o swoim wnętrzu. Pobieżny rachunek sumienia przy porannej kawie to za mało.

środa, 15 listopada 2017

JEST DOBRZE

     


       Sporo czasu minęło od ostatniego wpisu. Brak czasu? Chyba nie. 
Raczej brak czasu na siedzenie przy laptopie.
Rok temu przeprowadziłam się na północ Anglii i ta zmiana pochłonęła większość mojej energii.
Najważniejsze jest jednak to,że nadal nie piję i nadal trzeźwo żyję. Psychicznie i fizycznie.
Starszy Syn ogarnął swoje słabości i wygląda na to,że wrócił na dobrą drogę.
Dba o siebie.
Młodszy Syn też ma się dobrze. Ich spokój i szczęście to i mój spokój.
    Brak alkoholu w moim życiu to żaden problem. Wręcz przeciwnie. Czerpię ze swojej trzeźwości wiele korzyści. Ludzie bardzo pozytywnie reagują na to,że nie piję.
Szanują mnie, a koledzy z pracy nazywają czasem damą. Moja próżna natura karmi się takim traktowaniem mojej osoby :)
Przede wszystkim jednak mój starszy Syn i mój Mężczyzna są ze mnie dumni . Sprawia mi to ogromną radość.
Lubię swoje trzeźwe życie i trzeźwą siebie.