poniedziałek, 25 grudnia 2017

CZAS




                           Starzeję się.
Kiedy byłam młodsza czas nie leciał mi tak szybko. 
Teraz mam wrażenie,że każda sekunda mojego życia mija zbyt prędko, a ja
nie mam na to wpływu.  
Czasem świadomość przemijania wpływa na mnie motywująco i myślę, że muszę korzystać z każdej chwili życia. Częściej jednak czuję się jak we śnie.
 Wszystko dzieje się poza moim świadomym udziałem. 
Po prostu uczestniczę w swoim życiu jako główna bohaterka,ale na scenariusz nie mam wpływu.

                           Ta refleksja nie ma zbyt wiele wspólnego ze świętami, ale świąteczny
czas siłą swojej magii przywołuje wspomnienia. 
Zamknęłam oczy w swoim rodzinnym 
domu jako pięcioletnia dziewczynka, a otwarłam jako czterdziestoletnia 
mama jednego dorosłego Syna i jednego nastoletniego.
Kiedy? Jak?
Przerażające jest to,że kolejne lata tak samo szybko mi uciekną.
Pocieszające,że mam tego świadomość i mogę to w pozytywny sposób wykorzystać.

środa, 29 listopada 2017

CZYM SIĘ MARTWIĆ ?




                     Ostatnich 12 miesięcy żyłam w stresie. Brak pieniędzy dawał mi popalić.
Przeprowadzka doszczętnie wypłukała nas z kasy .
Dziś okazało się, że rozmyślanie na temat wydatków mogę już sobie darować. Wszystko wraca do normy. Wreszcie.
No i nad czym ja będę teraz ubolewać? Powód do zmartwień znika więc muszę sobie znaleźć zajęcie zastępcze.
Nie wiem czy to śmieszne czy smutne, że pierwszą myślą po odzyskaniu umiarkowanej niezależności finansowej nie było " ufff ".
Raczej zaczęłam się martwić na zapas i rozmyślać czy ja czasem o czymś nie zapomniałam co jest jeszcze do opłacenia?
    Zbyt mało czasu poświęcam sobie.
Mało czasu spędzam ze sobą.
Zbyt mało.
Mamy tego efekt. Zamartwianie się na zapas i wyszukiwanie powodów do zmartwień to jakiś mój stary, pijacki nawyk.
Wylazł teraz bo nie przebywam sama.
Nie rozwijam się. A może nawet cofnęłam się w rozwoju osobistym.
Poświęciłam się wiciu nowego gniazdka, tworzeniu domu, nowego miejsca na ziemi, a zapomniałam o swoim wnętrzu. Pobieżny rachunek sumienia przy porannej kawie to za mało.

środa, 15 listopada 2017

JEST DOBRZE

     


       Sporo czasu minęło od ostatniego wpisu. Brak czasu? Chyba nie. 
Raczej brak czasu na siedzenie przy laptopie.
Rok temu przeprowadziłam się na północ Anglii i ta zmiana pochłonęła większość mojej energii.
Najważniejsze jest jednak to,że nadal nie piję i nadal trzeźwo żyję. Psychicznie i fizycznie.
Starszy Syn ogarnął swoje słabości i wygląda na to,że wrócił na dobrą drogę.
Dba o siebie.
Młodszy Syn też ma się dobrze. Ich spokój i szczęście to i mój spokój.
    Brak alkoholu w moim życiu to żaden problem. Wręcz przeciwnie. Czerpię ze swojej trzeźwości wiele korzyści. Ludzie bardzo pozytywnie reagują na to,że nie piję.
Szanują mnie, a koledzy z pracy nazywają czasem damą. Moja próżna natura karmi się takim traktowaniem mojej osoby :)
Przede wszystkim jednak mój starszy Syn i mój Mężczyzna są ze mnie dumni . Sprawia mi to ogromną radość.
Lubię swoje trzeźwe życie i trzeźwą siebie.