Od ostatniego wpisu mija rok.
Praca pochłonęła większość mojego czasu. Nie narzekam. Cieszę się, że jestem zdrowa i mogę pracować.
Kolejny rok przeżyłam trzeźwa. To już 7 trzeźwych lat.
Kawał czasu.
Alkohol nie jest już częścią mojego życia.
Pamiętam jednak, jak przerażała mnie myśl, że nie będę mogła pić.
Podoba mi się trzeźwe życie. Bardzo. Razem z jego wszystkimi trudnymi momentami.
Radzenie sobie z problemami bez sztucznego wspomagania procentami sprawia, że czuję się silniejsza.
Życie bywa okrutne, smutne, stresujące. Czasem mam wszystkiego dość.
Ale nie piję.
Radość, miłość , tęsknota, ból, zachwyt, irytacja, smutek ...Tyle uczuć mogę przeżywać w pełni świadomie.
Myślę, że człowiek działa jak zwierzę w klatce. Odpowiada na bodźce z zewnątrz w pewien sposób , aż z czasem staje się to jego silnym przyzwyczajeniem.
Reaguje w kółko tak samo dopóki czegoś się nie zmieni.
Jak szczur w laboratorium.