piątek, 7 sierpnia 2015

ALKOHOLIK NA WAKACJACH



  Trzeźwo przetrwałam jeden z najcięższych okresów w moim życiu.
To doświadczenie utwierdziło mnie w przekonaniu, że ja naprawdę
nie chcę pić i raczej żadna sytuacja mnie do picia nie skłoni, skoro
bezalkoholowo przeżyłam ten armagedon.
Taaak...

Wybrałam się z Synami na bardzo zasłużone, wymarzone wakacje do
Hiszpanii.
Było cudownie! Nie chodzi tylko o to, że to była Hiszpania.
Chodzi o całokształt. O to, że widziałam szczęście i radość w oczach moich
Dzieci, że żartowaliśmy, rozmawialiśmy, zwiedzaliśmy, poznawaliśmy zwyczaje
Katalonii, jedliśmy nowe dania i piliśmy nieznane dotąd napoje, zachwycaliśmy się
pięknymi widokami i cieszyliśmy się czasem, który mamy dla siebie.

W tej cudnej, pełnej miłości ,radości, spokoju i relaksu atmosferze okazało się,że
mam ochotę się napić.
Siedzieliśmy w pubie , starszy Syn popijał piwko, a ja robiłam w myślach szybkie
 ''za i przeciw''.  Zamówić sobie jakiegoś słabego drinka czy nie?
Ostatecznie się nie napiłam, ale takie myśli krążyły praktycznie codziennie.

Wiedziałam ,że skrajne emocje mogą w nas budzić chęć napicia się, ale
raczej kojarzyłam to z głębokim smutkiem czy żalem albo z ogromną
radością lub podekscytowaniem.  Nie podejrzewałam ,że lekko senna, relaksująca
atmosfera wakacyjnego wyjazdu też obudzi we mnie pragnienie alkoholu.
Teraz już wiem, że na urlopie mogę sobie wyłączyć telefon, ale nie czujność.